Mogłoby się wydawać, że podczas sprzedaży mieszkania jesteśmy chronieni przed oszustami i naciągaczami. Umowa kupna-sprzedaży nieruchomości wymaga formy aktu notarialnego, a notariusz ma obowiązek sprawdzić dokumenty i stan prawny nieruchomości. Jednak są przypadki, gdy także notariusz zostaje wprowadzony w błąd. Do oszustwa może także dojść w kwestiach, które nie wymagają korzystania z usług notariusza lub nie należą do jego obowiązków.
Znane są przypadki, gdy ktoś podszył się pod właściciela nieruchomości, posługując się sfałszowanym lub skradzionym dowodem tożsamości, zaświadczeniem lub pełnomocnictwem. Czasem dochodzi też do kradzieży mieszkań podczas nieobecności właścicieli. Kilka lat temu w Oliwie dwa mieszkania zostały sprzedane, podczas gdy ich prawowici właściciele przebywali w USA. Osoby zajmujące się takim procederem zwykle wyszukują niezamieszkane lokale, potem ustalają dane właścicieli (wystarczy w tym celu sprawdzić księgi wieczyste), podrabiają dokumenty właścicieli, a następnie finalizują transakcję u notariusza z udziałem osób podstawionych w rolach kupującego i sprzedającego. W takiej sytuacji notariusz może jedynie sprawdzić okazane dokumenty korzystając z własnego doświadczenia, natomiast nie ma możliwości ich szczegółowej weryfikacji – np. w bazach policyjnych. Podpisuje więc umowę w dobrej wierze, a wynikające z tego problemy nie są uznawane za skutek jego niedbalstwa.
Innym problemem jest zatajanie wad mieszkania przez sprzedających. Mogą to być np. zagrzybione ściany czy wadliwe instalacje. Mieszkania są też czasem sprzedawane z powodu kłopotliwego sąsiedztwa (alkoholicy, osoby bardzo konfliktowe) lub planów dotyczących okolicy, które mogą znacznie zmniejszyć komfort korzystania z lokalu (np. budowa drogi czy hipermarketu). Dlatego nietypowo atrakcyjna cena powinna budzić pewne podejrzenia, gdyż sugeruje, że właściciel szybko chce się pozbyć problemu. Oczywiście nie wszystkie korzystne cenowo oferty muszą się okazać nieuczciwe, lecz warto je sprawdzać szczególnie dokładnie.
Naszą czujność powinno też wzbudzić dążenie do jak najwyższej kwoty zadatku, a zarazem niechęć do sporządzenia umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego. W przypadku umowy przedwstępnej forma taka nie jest obowiązkowa, lecz zalecana. Choć, jak wspomniano wcześniej, akt notarialny nie zabezpiecza nas w 100%, gdyż notariusz może również zostać oszukany, jest to znacznie bardziej pewny i wiarygodny dokument niż umowa cywilnoprawna. Warto nalegać na podpisanie aktu notarialnego mimo konieczności dodatkowych opłat, gdyż jeśli druga strona okaże się nieuczciwa i ucieknie z zadatkiem nie wywiązawszy się z umowy przyrzeczonej, będziemy mieli większe szanse na odzyskanie swoich pieniędzy.