Podobnie jak w przypadku kupna-sprzedaży, nie brakuje również oszustów na rynku najmu. Zdarzają się osoby, które chcą w łatwy sposób zyskać na lokalach, do których nie mają żadnego prawa. Przedstawiamy kilka przykładowych sytuacji, na które trzeba uważać, zarówno gdy chcemy komuś udostępnić naszą nieruchomość, jak i wtedy, gdy sami szukamy lokum do wynajęcia.
Jednym z częstszych oszustw jest podnajmowanie mieszkania przez osoby do tego nieuprawnione. Bywa, że najemca udaje właściciela mieszkania i zamieszcza ogłoszenia, np. w internecie. Stara się przy tym stwarzać wrażenie, że na mieszkanie jest duży popyt i że należy się spieszyć, bo okazja przepadnie. Szczególnie łatwo ofiarami takich nadużyć padają studenci niedługo przed rozpoczęciem roku akademickiego. Zależy im, by coś wynająć na szybko, bo lokali jest nie tak wiele, a konkurencja duża; z drugiej strony nieraz nie mają odpowiedniego doświadczenia i wiedzy, więc zdarza się, że nie sprawdzają, czy wynajmujący jest faktycznie właścicielem mieszkania.
Niektórzy pseudowłaściciele potrafią wynająć to samo mieszkanie kilku osobom jednocześnie. Sprawa wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy osoby te przychodzą do mieszkania z zamiarem wprowadzenia się i nagle okazuje się, że lokal jest już przez kogoś zajęty. Dlatego jeśli ktoś, kto podaje się za właściciela nieruchomości unika przedstawienia dokumentów świadczących o jego prawie do lokalu (zapomniał, później dostarczy itp.) i ociąga się z podpisaniem oficjalnej umowy najmu, powinno to być dla nas sygnałem alarmowym.
Innym przykładem jest posługiwanie się podrobionymi lub kradzionymi dokumentami. Na to należy szczególnie uważać w przypadku najemców. Znane są przypadki, gdy najemca notorycznie nie płaci czynszu, a potem… znika. Gdy właściciel mieszkania próbuje go namierzyć, okazuje się, że osoba o tym imieniu i nazwisku nie żyje, nigdy nie istniała lub jest kimś zupełnie innym. Ustalenie prawdziwej tożsamości takiego oszusta i wytropienie go nieraz okazuje się bardzo trudne.
Należy również uważać na pseudoagencje nieruchomości. Oferują one lokale do wynajęcia w bardzo atrakcyjnych cenach. Jednak gdy chcemy się dowiedzieć czegoś więcej, nagle okazuje się, że aby poznać szczegóły i otrzymać adres lokalu, trzeba uregulować „opłatę rejestracyjną”. Potem zwykle okazuje się, że ta bardzo atrakcyjna oferta jest już nieaktualna albo zmieniły się warunki (czyli oczywiście koszty najmu nagle wzrosły). Zwróćmy uwagę, że poważne agencje nieruchomości nigdy nie żądają opłat za samo udostępnienie danych oferty – pobierają one prowizję jedynie w sytuacji, gdy doprowadzą do podpisania umowy najmu.